Tue Mar 05 2024
Leona z Holandii pojechała na wymianę uczniowską do Argentyny.
Zawsze chciałam podróżować. Kiedy byłam mała, marzyłam o przeprowadzce do Stanów Zjednoczonych, ale ostatecznie zakochałam się w Argentynie. Zdecydowałam się na wyjazd, ponieważ od zawsze interesowałam się różnymi kulturami i chciałam poznać nowych ludzi. Ale patrząc wstecz, czuję, że szukałam miejsca, do którego naprawdę bym pasowała, bo, szczerze mówiąc, nigdy nie czułam się we własnym kraju jak w domu. Z radością przyznaję, że znalazłam swoje miejsce, swój klimat, swoją osobowość – wszystko dzięki Argentynie!
To niesamowite, jak szybko poczułam się jak w domu – praktycznie już pierwszego dnia po przekroczeniu progu domu mojej nowej rodziny! Moja rodzina goszcząca była naprawdę super, a każdy z jej członków wnosił swoją unikalną osobowość. Moja gospodyni była prawdziwą diwą, dodawała blasku i energii każdej chwili. Mój brat goszczący, a obecnie mój najlepszy przyjaciel na całe życie, był niezwykle opiekuńczy. Zawsze dbał o to, żebym czuła się dobrze i świetnie się bawiła podczas pobytu na wymianie. Naprawdę nie dałabym rady bez niego. A moja siostra goszcząca, zabawna i pewna siebie osobowość, sprawiała, że każdy codziennie się śmialiśmy. Pomimo wszelkich trudności, z jakimi się zmagali, byli najżyczliwszymi i najbardziej otwartymi ludźmi, jakich kiedykolwiek spotkałam. Nigdy nie zapomnę wszystkiego, co dla mnie zrobili.
Szkoła była naprawdę super. Chodziłam do szkoły publicznej i wow, to było zdecydowanie coś innego! Do dziś pamiętam szok, jaki przeżyłem, gdy tam dotarłam – wydawało się, że czas stanął w miejscu. Wszyscy nadal bawili się na zewnątrz, świetnie się bawili, byli dziećmi. No cóż, nie była to żadna luksusowa szkoła. Ale absolutnie nie chciałabym, żeby była.
Nikt nie mówił po angielsku, więc moja nauczycielka angielskiego zabrała mnie do różnych klas, gdzie każdy miał przeprowadzić ze mną „wywiad”. Tłumaczyła wszystko, co mówili i o co pytali. Były to najzabawniejsze i najciekawsze dni w moim życiu. Poczułam się jak gwiazda! Ludzie podchodzili do mnie i pytali, czy mogą zrobić sobie ze mną zdjęcie lub się przytulić.
Co ciekawe, nie musiałam się dużo uczyć – nie pamiętam, żebym napisała choćby jeden test. 😊 Moje koleżanki i koledzy z klasy byli fantastyczni. Pomagali mi uczyć się hiszpańskiego, chociaż nasze „aktywne uczenie się” polegało głównie na grach i śmiechu.
W Argentynie nawiązywanie znajomości było łatwe, ale nawiązanie głębszych relacji zajęło trochę czasu. Od samego początku wszyscy byli naprawdę mili i starali się ze mną rozmawiać, codziennie wracałam do domu z tuzinem nowych przyjaciół.
Podczas pierwszej połowy pobytu miałam problem ze znalezieniem „swoich” ludzi. Ale kiedy już to zrobiłam, poczułam się, jakbym wygrała na loterii. Moja grupa przyjaciół w Argentynie to niezwykli ludzie. Każda osoba ma miejsce w moim sercu, a więź, jaka mnie z nimi łączy, jest naprawdę wyjątkowa. Ich poczucie humoru stało się dla mnie codziennym źródłem radości i rozweselało mnie w najcudowniejszy sposób. Poza śmiechem, łączyła nas więź, która dawała mi poczucie, że mogę się otworzyć, płakać i mówić o swoich słabościach, wiedząc, że mogę liczyć na ich wsparcie.
Byli dla mnie po prostu wyjątkowi, a teraz są częścią mnie i mojego czasu spędzonego w Argentynie. To mój ulubiony rozdział!
Z pewnością największym wyzwaniem była dla mnie nauka języka hiszpańskiego. Wsiadłam do samolotu do Argentyny nie znając ani jednego słowa po hiszpańsku. A teraz mówię płynnie!
Na początku porównywałem swoje postępy z postępami innych uczestników wymiany, którzy zdawali się uczyć języka znacznie szybciej. Rada? Nigdy nie porównuj się z innymi! Gdy już przestałam się nad sobą użalać, zapisałam się na kilka lekcji hiszpańskiego, oferowanych przez organizację. To był dla mnie prawdziwy punkt zwrotny, szybko nauczyłem się języka.
Pewnego dnia zdasz sobie sprawę, że „wow, potrafię mówić po hiszpańsku” i tego dnia otworzą się przed Tobą niezliczone możliwości. Zaufaj mi, pokonanie bariery językowej wymaga pewnego wysiłku, ale nie jest to powód do obaw.
To prawdopodobnie najtrudniejsze pytanie, na które do tej pory nie udało mi się odpowiedzieć. Czy mogę po prostu powiedzieć, że wszystko? Moja wymiana była absolutnie doskonała – chociaż nie oznacza to, że nie napotkałem na trudności.
Ale przede wszystkim ludzie. Naprawdę niesamowite jest, ile miłości mają do zaoferowania Argentyńczycy. Każdego dnia byłam witana uściskami i całusami, a czas spędzaliśmy na wspólnej zabawie. Życie się zmienia, gdy widzi się, jak życzliwie ludzie odnoszą się do siebie oraz jak potrafią wyrażać swoją miłość. Ludzie w Holandii z pewnością mogliby się od nich wiele nauczyć!
Po drugie, nie mogę pominąć tańca. Nie chcesz wiedzieć, ile łez szczęścia spłynęło mi po policzkach podczas oglądania lub tańczenia tych tradycyjnych tańców. To chwile, w których czuję tylko czystą magię.