Fri Nov 01 2024
Od mojego przyjazdu zauważyłam wiele rzeczy innych niż w moim kraju - Polsce. Chciałabym wam o nich opowiedzieć.
Myślę, że nie ma bardziej kultowego sklepu w Stanach Zjednoczonych niż Walmart. Od wejścia zauważyłam, że wszytko w tych sklepach jest ogromne. Nigdy w życiu nie widziałam ketchupu wielkości mojej głowy i pięćdziesięciu typów płatków śniadaniowych. Zobaczyłam smaki lodów, o których istnieniu nigdy nie miałam pojęcia. Świeże warzywa były spryskiwane bryzą, żeby zachowały swoją świetność. Czułam się jak małe dziecko odkrywając jakie niespotykane dla mnie produkty znajdują się na kolejnych półkach sklepowych.
Podczas moich pierwszych dni zauważyłam także bezpośredniość i otwartość ludzi. W moim kraju obcy ludzie nie podchodzą do ciebie na ulicy, żeby powiedzieć ci, że masz ładną koszulkę albo żeby zapytać, jak ci minął dzień. Mam wrażenie, że tutaj każdy czuje się bardziej swobodnie i mówi wprost, jeśli coś im się w tobie podoba. Wiele osób także słysząc mój polski akcent orientowało się, że jestem z innego kraju i zaczynało rozmowę, wypytywało o wiele rzeczy. Jest to bardzo miłe, ale potrzeba czasu, żeby się do tego przyzwyczaić.
Pierwszego dnia szkoły dostałam szkolny komputer z biblioteki co również było dla mnie zaskoczeniem. Na matematyce wyjęłam jednak zeszyt i zaczęłam rozwiązywać zadanie. Koleżanki przy moim stoliku patrzyły na mnie zdziwione. Zapytałam je o co chodzi. Powiedziały, że nikt nie pisze u nich długopisem i do tego w zeszycie w kratkę. Podczas następnych dni przekonałam się, że wszyscy piszą ołówkami a nawet ma matematyce używane są zeszyty w linie. Zaczęłam wiec pisać ołówkiem, ale to także wywołało zaskoczenie na twarzach niektórych z moich koleżanek. Większość osób używa tutaj tych mechanicznych ołówków więc mój zwykły kolorowy był czymś niecodziennym.
Następną rzecz, którą zaobserwowałam było przemieszczanie się ludzi a właściwie ich brak przemieszczania się po chodnikach. Nie wiem, czy wynika to z ciepłego klimatu, który panuje w Karolinie Południowej, ale odkąd tu jestem zauważyłam tylko pojedyncze osoby chodzące na świeżym powietrzu. Nie mieszkam w centrum miasta, ale mimo wszystko w moim kraju ludzie wychodzą na spacery nawet żeby pochodzić bez celu i oderwać myśli od codzienności czego nie dostrzegłam tutaj. Wydaje mi się, że może być to skutek gorąca, ale przede wszystkim ogromnych odległości między sklepami, restauracjami. Dlatego też wiele osób w bardzo młodym wieku robi prawo jazdy co pozwala im się trochę usamodzielnić i być bardziej niezależnym.
Myślę, że dla wielu osób, które śledzą życie amerykańskich nastolatków nie będzie zaskoczeniem, że w ich życiu bardzo ważną rolę odgrywa szkoła i wszystko co się z nią wiąże. Nie spodziewałam się tego w takim stopniu. Tutaj każdy należy do jakiegoś klubu, zespołu czy drużyny. Większość znajomych poznaje się właśnie tam. Mogę śmiało powiedzieć, że jeśli nie należysz do żadnej z tych rzeczy to będzie ci trudniej znaleźć przyjaciół. Codziennie po szkole, czasami nawet w weekendy nastolatkowie przychodzą na różnego rodzaju treningi czy spotkania. Z tego też powodu trudno jest się z kimś spotkać poza szkołą zwłaszcza po lekcjach. Podoba mi się ogrom różnych możliwości, które oferują szkoły. Daje to możliwość rozwijania wielu pasji i nawiązania naprawdę dobrych przyjaźni.
Rzeczy, które zaskoczyły mnie podczas mojej wymiany jest dużo więcej i na pewno będą pojawiały się nowe, ale wydaje mi się, że wybrałam najciekawsze z moich obserwacji. Bardzo ważne jest to, żeby osoby czytające mój artykuł zdawały sobie sprawę, że jest to moja perspektywa i w każdym stanie a nawet miejscowości będzie wyglądało to nieco inaczej. Myślę, że bardzo ważne jest, aby jako uczeń z wymiany przyjechać z otwartą głową, ciekawością do eksplorowania, poznawania i nie oceniać tych różnic a dostrzegać je i starać się wyciągnąć ze swoich obserwacji jak najwięcej dobrego.